czwartek, 18 grudnia 2014

Grzane wino

Dziś przychodzę do was znów z przepisem. Tym razem na coś płynnego, alkoholowego, ciepłego. Tak, grzane wino, bo wczoraj* poczułam się winna (nomen omen), że was tak kuszę, a później zostawiam z niczym.




Grzane wino to rzecz bardzo prosta, bo jeśli wam się nie chce za bardzo kombinować to możecie po prostu podgrzać wino, wsypać co tam chcecie i też będzie dobre (o ile tym czymś nie będzie przyprawa do kurczaka po myśliwsku. Chociaż w sumie?). Albo możecie nic nie dodawać, nie podgrzewać i to będzie grzane wino w wersji instant podawane na zimno. Pychota. No ale jeśli chcecie poczuć się wyjątkowo, świątecznie, ciepło i zimowo to trzeba się jednak bardziej postarać.

1,5 szklanki wody
1/3 szklanki cukru
kawałek cynamonu
kawałek imbiru (no tak z 2-3 cm, pokrojony na mniejsze kawałki)
7 goździków
suszona skórka pomarańczowa
rodzynki i migdały - po garści
wino - czerwone, półsłodkie

Do garnka wlej wodę, wsyp cukier i przyprawy (nie, rodzynki i migdały zostawcie na razie w spokoju). Jeśli chodzi o imbir i cynamon - jasne, że możecie użyć sproszkowanych, ale te w kawałkach są o tyle fajniejsze, że oddadzą smak gorącej wodzie, a później możecie się ich pozbyć. Polecam używanie zwłaszcza świeżego imbiru, bo można go dostać w każdym markecie, więc nie ma potrzeby posiłkować się proszkiem. Cynamon trudniej znaleźć w sklepach, ale akurat do wina warto. Co do skórki - możecie po prostu zetrzeć skórkę pomarańczy (tylko to pomarańczowe, jak najmniej białego bo jest niedobre), ususzyć nad grzejnikiem albo przez godzinę w piekarniku (na 60 stopni) i macie. Możecie też kupić w sklepie, ale jeśli kupujecie też pomarańcze to tak jakbyście kupowali dwa razy tę samą rzecz i jedną z nich wyrzucali, bo tak. No dobra, to wsyp co tam masz i gotuj chociaż 15 minut (jeśli bardzo ci się spieszy), ale najlepiej to z pół godziny (jeśli masz cierpliwego chłopaka lub dziewczynę - przecież wiem po co się robi grzane wino). Po tym czasie przefiltruj wywar, zmieszaj tę brudną wodę z winem i znów podgrzej, tym razem z rodzynkami i migdałami. Tylko nie gotuj, bo wyparuje alkohol, a nie o to chodzi, prawda? Nalej do kubków - tak, żadnych szklanek ani kieliszków - łyżką, żebyś mógł wyłowić rodzynki i migdały. Możesz też dodać plaster/kawałek pomarańczy - będzie ładniej wyglądało.

Ciesz się wieczorem!

*Powinno być przedwczoraj, ale pisałam to wczoraj, jednak później musiałam sprawdzić, czy to wino na pewno smakuje tak dobrze jak ostatnim razem, no i... smakuje, dlatego kończę dziś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku, będzie mi bardzo miło, jeśli skomentujesz mój tekst. Nawet jeśli się ze mną nie zgadzasz. Jeśli tak jest - bardzo chętnie przeczytam o Twoim punkcie widzenia, ale nie obrażaj, nie mów, że jestem głupia, uderzyłam się w głowę albo rodzice mnie nie kochali.
Enjoy :)