piątek, 9 stycznia 2015

Normalnie Sajgon

... ale taki malutki. Sajgonek właściwie.
Nie wiem właściwie dlaczego przez całe swoje życie nie robiłam sajgonek. Sajgonków. Yyy... No tych takich małych, azjatyckich krokiecików.
Wszystko prócz sosu sojowego i papieru ryżowego ma zachowane proporcje. Mniej więcej.



Jadłam je w sumie dwa razy w życiu (to były również moje jedyne dwie wizyty w 'chińskich restauracjach'*), ale porwałam się na zrobienie ich. Zdarzyło się to tak, że była promocja w imigranckim sklepie na sos sojowy i papier ryżowy. Połączyłam jedno z drugim i pomyślałam, że może wycieczka na daleki wschód będzie miłą odmianą od zalewajki i ruskich pierogów. Tak oto powstało to baaardzo egzotyczne danie. Tak bardzo egzotyczne, że używam do niego tych bardzo egzotycznych składników:

Papier ryżowy (jedno opakowanie wystarcza na baaardzo dużo sajgonków)
2 duże garści kiszonej kapusty
1 papryka dowolnego koloru
1 spora cebula
2 marchewki
2 garści grzybów rozmrożonych i odciśniętych z wody
ok. 100 ml jasnego sosu sojowego
pieprz/chilli

Jak zapewne zauważyliście, nie ma tam mięsa. A nie ma nie dlatego, że zapomniałam, a dlatego że dbam o wasze nieprzebiałkowanie i daję wersję wegetariańską. Wegańską nawet! I robimy to tak: cebulę pokrojoną w półkrążki smażysz (najlepiej w garnku) i jak będzie już złota to dodajesz grzyby. Nasze grzyby przed zamrożeniem są obgotowywane i krojone w kosteczkę, więc nie muszę ich zbyt długo smażyć. Możecie też użyć suszonych, nawet lepsze będą, bo mają bardziej wyrazisty smak i można je pokroić w paski, co bardziej pasuje do tej egzotycznej potrawy (możecie udawać, że to grzyby mun). Jeśli używacie suszonych to weźcie tylko jedną garść, namoczcie (najlepiej przez całą noc, ale z doświadczenia wiem, że 3 godzinki też dadzą radę), pokrójcie i smażcie z cebulą z 15 minut. Po tym czasie dodajcie pokrojoną w krótkie paski paprykę i startą na dużych oczkach marchewkę (chyba że umiecie siekać tak drobno jak japoński szef kuchni), podduście przez chwilę i dodajcie kapustę. Wlejcie sos sojowy i mieszając co chwilę pozwólcie mu się zredukować. Doprawcie pieprzem lub chilli. Albo pieprzem i chilli, jeśli lubicie na ostro. Dobra, przyznam się że najpierw robiłam ze słodką kapustą i nawet były lepsze, ale tym razem nie miałam i nie chciało mi się iść do sklepu. Jak robicie ze świeżą to musicie dusić ją póki nie zmięknie.

Jak już macie farsz to przyszedł czas na najtrudniejsze i najfajniejsze zarazem zadanie, czyli zawijanie. Papier ryżowy trzeba zamoczyć. Na opakowaniu jest napisane, żeby włożyć do miski z ciepłą wodą, od razu wyjąć i położyć na ściereczce. Jak chcecie to tak zróbcie. Ja nie mam tak dużej
miski, więc musiałam poradzić sobie inaczej. Mianowicie wzięłam deskę do krojenia, pochlapałam ją ciepłą wodą, na to położyłam papier, palcami posmarowałam go wodą i po minucie lub dwóch arkusz jest miękki. Zawijajcie mniej więcej jak krokiety, przy zwijaniu dobrze jest trochę dociskać, żeby farsz był bardziej zwarty. I tyle. Takie proste, a tyle fanu. Potem smażymy je w głębokim tłuszczu. Tłuszcz musi być naprawdę dobrze rozgrzany, bo inaczej się rozciapcia wszystko. Aha, jeśli od razu po zawijaniu je smażycie to będzie pryskać od wody. A jeśli wam się nie spieszy to dajcie im odpocząć chwilę, tylko posmarujcie olejem powierzchnię na której odpoczywają, bo mogą się przylepić. I to tyle. Najlepiej smakują z jakimś słodko-kwaśnym albo słodko-ostrym sosem. (Tak, tak naprawdę robię je tylko po to, żeby mieć z czym jeść ten sos, bo uwielbiam).


Kurczę, jak będę robić takie zdjęcia to w życiu nie zostanę blogerką kulinarną.


*Sajgonki nie są chińskie. Zarówno rzeka Sajgon jak i miasto, które kiedyś tak się nazywało (a teraz nazywa się Ho Chi Minh) leżą w Wietnamie, który jest ojczyzną Sajgonków.

5 komentarzy:

  1. Super blog ! Zapraszamy do nas: http://obywatelkiswiata.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć Paulina ! You are an international cook ! ;)
    Régis from Tahiti ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha Régis not at all but maybe I could try when you send me some recipe from Tahiti :D

      Usuń
    2. Hehe, okay, if I find some recipes from Tahiti, i will send them to you ! ;)

      Usuń
  3. Uwielbiam sajgonki! Przepis do wypróbowania w tym tygodniu :) Ale że Ty smażyłaś w głębokim tłuszczu - jestem dumna :D

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku, będzie mi bardzo miło, jeśli skomentujesz mój tekst. Nawet jeśli się ze mną nie zgadzasz. Jeśli tak jest - bardzo chętnie przeczytam o Twoim punkcie widzenia, ale nie obrażaj, nie mów, że jestem głupia, uderzyłam się w głowę albo rodzice mnie nie kochali.
Enjoy :)