niedziela, 15 marca 2015

Nie bój się pytać


Zamierzałam już dawno o tym napisać, bo to jedna z rzeczy, które dość mocno zadziwiły mnie na studiach tutaj. Nigdy jednak nie było jakoś okazji, a teraz nadarzyła się idealna. Oto możemy oglądać jakąś wielką, medialną obstrukcję na temat tego, że ktoś czegoś nie wie. I ta obstrukcja nie tylko sprawia, że przy każdej wzmiance na ten temat zbiera mi się na wymioty, ale ma o wiele dalej idące konsekwencje.


Od kiedy tylko przekroczyliśmy próg szkoły słychać to samo. A że Ala to już umie pisać wszystkie literki, a Hania to daleko w tyle. A jak Hania pyta jak zrobić ten ogonek w dużym D, to Pani mówi, że powinna była się już tego dowiedzieć w zerówce. Później nie jest lepiej. Jak Kacperek nie pamięta w piątej klasie czy 1/2 to to samo co 0,5 to znaczy, że głąb i najlepiej to niech się cofnie od razu to drugiej klasy to może uda mu się nadrobić. Jak w gimnazjum prosimy o pomoc w przekształceniu wzoru to nauczyciel się wścieka, że nie uważaliśmy na lekcji rok temu. Ja do dziś pamiętam, jak nasza nauczycielka matematyki z liceum (w sumie to nie było aż tak dawno temu) przy każdym czyimś niepowodzeniu przy tablicy denerwowała się 'jak można tego nie wiedzieć, to jest piąta klasa podstawówki!' (ale Pani Profesor, tak poza tym to tęsknię trochę za tymi lekcjami). Na studiach mnie to ominęło, ale jestem pewna i mogłabym nawet dać sobie uciąć jakąś kończynę, ale po co kusić los, że gdybym wybrała studia na których jest matematyka - na pewno słyszałabym teksty w stylu: 'nic żeście się w liceum nie nauczyli!'.
Dziś natomiast jest wielki raban, bo jakaś dziennikarka, o której pierwsze słyszę że jest dziennikarką, bo do tej pory tę twarz znałam tylko z cowieczornych seansów M jak Miłość, nie wie kim był człowiek o nazwisku, które nic nie mówi zdecydowanej większości społeczeństwa.
I nagle okazuje się, że nie ma prawa nie wiedzieć! 
Takie akcje jak ta dobitnie utwierdzają ludzi w przekonaniu, że jeśli czegoś nie wiedzą, to broń Boże przyznać się i zapytać o to, bo to oznacza, że nie wiedzą, nie są godni rozmowy, nie są godni odpowiedzi, a na dodatek Na Temat przyjdzie i wzorem Wprostu zrobi w chacie syf, sfotografuje stół wstydu i ogłosi wielką kompromitację.
Zawsze będzie coś, czego nie wiemy, bo nikt nie jest alfą i omegą, nikt nie wkuwa encyklopedii na pamięć i to, że nie znamy kogoś albo czegoś nie oznacza, że jesteśmy do dupy, nic nie wiemy i generalnie to mogiła, tylko złożyć wypowiedzenie, abdykację i eutanazję. 
Fajnie jest mieć jakąś wiedzę, ale żeby ją zdobyć to trzeba:
a)  najpierw wiedzieć czego się nie wie
b) zapytać, poszukać w encyklopedii lub u wujka googla i cioci wikipedii
c) wysłuchać, przeczytać, zapoznać się i dowiedzieć.

Wstyd i kompromitacja to być ignorantem - nie wiedzieć i nie chcieć się dowiedzieć albo wytykać komuś brak wiedzy, o której sami do tej pory nawet nie mieliśmy pojęcia, że nie posiadamy. Także Szanowni Redaktorzy, opamiętajcie się, bo przez to rozdmuchiwanie tematu wychodzą później takie dziwne akcje, jak Schleswig-Holstein i jego zimowa, czy tam letnia kolekcja ubrań (jak ktoś nie wie o co mi chodzi, to obejrzyjcie ten filmik, warto). Bo ludzie nie potrafią, nie chcą, boją się przyznać do tego, że czegoś nie wiedzą.

Na zakończenie przykład z życia: moja znajoma z Francji, swoją drogą mówiąca pięknie po angielsku, zapytała dziewczynę, dla której angielski był ojczystym językiem, czy 'hundred' to 100, czy 1000. Bo zapomniała! I wiecie co się stało?! Nic! Kompletnie nic! Koleżanka jej odpowiedziała, bez uśmiechu politowania, bez wywracania oczu 'jak można tego nie wiedzieć', głupich min i wystrzałów z karabinu.

Także nie bójcie się, przyznanie się do niewiedzy nie świadczy o głupocie i ignorancji, tylko o chęci jej zdobycia, co jednak jest godne pochwały albo przynajmniej normalne. I jak macie dzieci w pobliżu, nieważne czy swoje czy pożyczone, to uzbrójcie się w cierpliwość i odpowiadajcie na ich setki pytań, nie wymigujcie się 'nie wiem', 'później Ci powiem', 'nie mam czasu'. Bo zabijecie w nich tę chęć dowiadywania się nowych rzeczy i ciekawość świata. A później może dla nich być obojętne czy Monet to to samo co Manet, czy ich obrazy były efektowne czy efektywne i czy za pierwszym razem można wpaść, czy nie - tak jak mówią koledzy.


A tak w ogóle to... Polska to jednak wspaniały kraj i bezproblemowy, skoro newsa o tym, że ktoś powiedział 'nie wiem' można eksploatować przez prawie tydzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku, będzie mi bardzo miło, jeśli skomentujesz mój tekst. Nawet jeśli się ze mną nie zgadzasz. Jeśli tak jest - bardzo chętnie przeczytam o Twoim punkcie widzenia, ale nie obrażaj, nie mów, że jestem głupia, uderzyłam się w głowę albo rodzice mnie nie kochali.
Enjoy :)