wtorek, 3 marca 2015

Prażona ciecierzyca

Mogę wymyślać tysiące sposobów na to, jak żyć ekologicznie, zdrowo jeść i starać się kupować jak najmniej przetworzone produkty, ale prawda jest taka, że nic nie smakuje tak dobrze przy piwie albo podczas oglądania seriali jak chipsy albo inne słone przekąski. No sorry, marchewką tego zastąpić się nie da. Na szczęście jest coś innego, ale równie zdrowego.


Z ciecierzycy do pewnego czasu robiliśmy tylko hummus, ale kiedy w jakimś programie usłyszałam o prażonej - postanowiłam od razu wziąć się do działania. Jakież było moje zaskoczenie, kiedy okazało się, że przekąska jest już bardzo popularna i można nawet kupić ją gotową w sklepach. Co prawda tylko tych ze zdrową żywnością, ale jednak - egzotyki już nie ma. Nie powstrzymuje mnie to jednak przed pokazaniem Wam swojej wersji, bo a nuż komuś się przypomni jakaś zaginiona w czeluściach kuchennego kredensu puszka, idealna do wykorzystania podczas wieczornego oglądania M jak Miłość. No dobra, przy Pierwszej Miłości i Klanie też możecie podjadać.

Składniki:
ciecierzyca
olej
przyprawy


Enigmatycznie to napisałam, co? A to dlatego, że każdy z Was może zrobić ją na swój sposób i każdy będzie dobry. Niezmienne są tylko podstawy. Rozwijając temat składników, wygląda to tak:

Ciecierzyca: kupujemy gotową puszkę, odcedzamy, płuczemy, osuszamy i jest gotowa do dalszych działań. Jeśli natomiast jesteśmy nadambitni i mamy nadmiar wolnego czasu, to polecam wersję z samodzielnym gotowaniem cieciorki. Najlepiej zalać ją gorącą wodą, odstawić na kilka godzin (najlepiej na noc - im dłużej się moczy, tym krócej się gotuje), później wypłukać i gotować do miękkości. Mi po całej nocy moczenia (nie moczenia się, tylko moczenia ciecierzycy) zajmuje to około 40 minut. Po ugotowaniu odcedzamy, osuszamy i już.

Olej: wszyscy powiedzą Wam, że powinna być oliwa z oliwek, że to zdrowo i w ogóle. No jasne, ale oliwa z oliwek ma niską temperaturę dymienia, tak samo jak olej słonecznikowy, więc według mnie średnio się do tego nadaje. Po pierwsze - jak olej dymi to staje się już szkodliwy i traci wszystkie wartości odżywcze, po drugie - zadymi Wam kuchnię, a po trzecie - ja mam na tym punkcie fobię, więc używam do pieczenia i smażenia tylko oleju rzepakowego, który temperaturę dymienia ma najwyższą z tańszych i ogólnodostępnych oliw.

Przyprawy: tutaj macie pole do popisu. Ciecierzyca wspaniale chłonie smaki, nie jest dominująca (aczkolwiek nie jest też mdła i nudna sama w sobie), więc możemy ją przygotować na wiele sposobów. Ja tym razem wybrałam smak paprykowy i użyłam papryki słodkiej, ostrej, chilli. Do tego oczywiście sól. Poprzednim razem robiłam o smaku curry. Dobrze będzie smakowała też z ostrą papryką, solą i odrobiną miodu. Można pokombinować z ziołami prowansalskimi, ale polecałabym rozgniecenie ich na jeszcze drobniejsze w moździerzu - wtedy oddadzą więcej smaku, aromatu i lepiej otoczą kulki cieciorki.


No, jak już wyjaśniliśmy sobie te podstawowe kwestie, to należy przejść do sposobu przygotowania. Na puszkę lub odpowiadającą jej ilość gotowanej ciecierzycy weźmy 3-4 łyżki oleju i zmieszajmy to z wybranymi przyprawami. Musi ich być tyle, żeby powstała z tego gęsta, acz lejąca się trochę papka. Potrzebujemy około 1,5 łyżki przypraw. Mieszamy tę papkę z ciecierzycą, tylko dokładnie - żadna mała cieciorka nie może zostać pominięta, bo będzie jej smutno. Wysypujemy wszystko na blachę i pieczemy około 15-20 minut w piekarniku nagrzanym do 200 stopni. Po tym czasie cieciorka powinna być chrupka z wierzchu i miękka w środku.

Zaprawdę powiadam Wam, to jest najbardziej idealna ze zdrowych przekąsek. W dodatku nie wymaga wiele zachodu, więc miejcie zawsze w szafce kuchennej puszkę cieciorki. Na wypadek nagłej potrzeby zjedzenia czegoś chrupkiego albo niespodziewanych gości chcących obejrzeć z Wami cały sezon serialu w jeden wieczór :)

Aha, zapomniałabym. Ciecierzyca ma właściwości pobudzające, słyszałam, że niektórzy zastępują nią kawę. I w niektórych częściach świata traktowana jest jak afrodyzjak :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku, będzie mi bardzo miło, jeśli skomentujesz mój tekst. Nawet jeśli się ze mną nie zgadzasz. Jeśli tak jest - bardzo chętnie przeczytam o Twoim punkcie widzenia, ale nie obrażaj, nie mów, że jestem głupia, uderzyłam się w głowę albo rodzice mnie nie kochali.
Enjoy :)