sobota, 9 maja 2015

Dobra żona czy zła żona?

Opowiem Wam historię. Wydarzyła się mojej znajomej. No oczywiście, że znajomej, przecież nie mnie. Znajoma prosi o pomoc, bo nie jest do końca pewna czy po zaistniałej sytuacji jest dobrą żoną, czy złą żoną i ma z tego powodu rozdwojenie jaźni i połowiczne wyrzuty sumienia.
 




















Owa znajoma czekała na swojego męża, który miał wrócić niebawem z pracy. Wykonała już wszystkie swoje zadania zaplanowane na ten dzień, bo - powiedzmy - pracuje z domu. Mąż się nie pojawiał, więc pomyślała, że pewnie został w pracy po godzinach, co ostatnio często się zdarzało. I tu, uwaga, dochodzimy do sedna problemu. Otóż owa znajoma - tadadadadadam! - ucieszyła się z faktu, że jej męża jeszcze przez jakiś czas nie będzie w domu! Ale! Nie myślcie sobie od razu, że to taka egoistyczna radość pod tytułem 'całe szczęście, jeszcze przynajmniej przez chwilę nie będzie mi d... głowy zawracał'. Nie, nie - gdyby tak było, to sytuacja byłaby prosta i od razu godna napiętnowania, a jak już wspomniałam - nie jest to takie oczywiste. Znajoma ucieszyła się z nieprędkiego powrotu do domu swojego męża, bo dzięki temu miała więcej czasu na sprzątanie, pranie i prasowanie! Nie to, żeby mąż jej nie pozwalał tych prac wykonywać - po prostu kiedy jej ukochany pojawia się w domu, wszelka chęć wykonywania domowych prac się ulatnia, bo znajoma woli spędzać czas z mężem, niż z deską do prasowania. 

No i teraz to już nikt, ani ona sama, ani jej mąż nie wiedzą czy jest dobrą żoną, czy złą i czy należy jej się chwała i dzięki za mieszkanie wysprzątane na błysk, czy może smutne, pogardliwe spojrzenie męża, którego nieobecność była jej w tamtym przypadku na rękę. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku, będzie mi bardzo miło, jeśli skomentujesz mój tekst. Nawet jeśli się ze mną nie zgadzasz. Jeśli tak jest - bardzo chętnie przeczytam o Twoim punkcie widzenia, ale nie obrażaj, nie mów, że jestem głupia, uderzyłam się w głowę albo rodzice mnie nie kochali.
Enjoy :)