wtorek, 16 maja 2017

Urok bunadu


Pamiętam doskonale mój pierwszy Dzień Konstytucji w Norwegii. Wtedy to już kilka dni wcześniej ekscytowałam się, że zobaczę Króla. Po razy pierwszy w życiu! Jednak tym, co zrobiło na mnie największe wrażenie wcale nie była Jego Wysokość Harald V widziany z daleka i bez okularów, a norweskie stroje ludowe, które z miejsca mnie zachwyciły.





Narodowy strój norweski, czyli bunad jest czymś zupełnie innym niż polski strój ludowy. Wizualnie można dostrzec wiele podobieństw: żywe kolory, hafty, kwiaty, zdobienia, koszula, spódnica, krótkie spodnie u mężczyzn, kamizelki. Sposób, w jaki Norwegowie traktują ten strój jest jednak zupełnie inny. W Polsce nie znam chyba nikogo, kto miałby w swojej szafie oryginalny strój ludowy. Zazwyczaj mają je osoby związane z folklorem lub (tu już rzadziej) kościołem. Są części kraju, w których tradycja noszenia strojów ludowych na ważne uroczystości jest podtrzymywana, ale poza nimi... Nie oszukujmy się, nikt nie zakłada lnianej koszuli, korali i zapaski na święta. Taka tradycja po prostu u nas nie powstała.

Inaczej jest w Norwegii. Tutaj bunad zakładany jest bardzo często, na różne okazje.

Chrzest dziecka? Bunad. Ślub kogoś z rodziny lub przyjaciół? Bunad. Zakończenie studiów? Bunad. 

Wszystkie ważne uroczystości i święta podkreślane są odświętnym strojem i dla Norwegów takim strojem jest właśnie strój narodowy. A że największym norweskim świętem jest obchodzony 17. maja Dzień Konstytucji, to właśnie przed tym dniem odbywa się masowy przegląd szaf i przygotowywanie właściwego ubioru. Musicie wiedzieć, że bunad traktowany jest z nadzwyczajnym pietyzmem. Często strój przechodzi z pokolenia na pokolenie, jest więc swego rodzaju pamiątką rodzinną, ale i cennym skarbem, bo cena oryginalnego bunadu zaczyna się od 25 tys. koron (ok. 13 tys. zł), a może kończyć na 70 tys. koron (około 38 tys. zł). Ta cena może dziwić, ale przestaje biorąc pod uwagę fakt, że strój szyty jest z najlepszych materiałów (wełna, len, skóra) i składa się z bardzo wielu skomplikowanych elementów, szytych tradycyjną metodą,często na miarę. Podstawą bunadu damskiego jest koszula, kamizelka i długa spódnica do ziemi, ale jest też bardzo wiele dodatków, takich jak srebrne pasy, torebki dopinane do nich, srebrne brosze, czepce, buty ze srebrnymi klamrami. Mężczyźni natomiast noszą spodnie za kolano, podkolanówki, koszule, kamizelki i "płaszcze" (tak nazywają tę część Norwegowie, w zasadzie jest to marynarka podobna do fraka). Wszystko to bogato okraszone haftami, szamerunkami i innymi ozdobami. Nic więc dziwnego, że o bunad dba się jak o cenny skarb i nikt nie pozwala sobie na kupowanie co i rusz to nowego. Serwisy ogłoszeniowe już od połowy kwietnia zasypywane są prośbami o zwężenie, poszerzenie bunadu czy zreperowanie czegoś. Rodzice wymieniają się strojami dla swoich dzieci, a w sklepach pojawiają się "udawane" bunady dla najmłodszych (np. sukienki z innych materiałów i z nadrukiem kamizelki).




Każdy, naprawdę każdy kto ma bunad w szafie zakłada go 17. maja i nosi z dumą od rana do wieczora. A trzeba wiedzieć, że to norweskie święto, mimo że jest odpowiednikiem zarówno naszego 3. maja - z racji świętowania uchwalenia pierwszej konstytucji, jak i 11. listopada - bo wtedy Norwegia odzyskała niepodległość, jest obchodzone bardzo hucznie. I to hucznie nie w znaczeniu parady wojskowe, składanie kwiatów pod pomnikami, długie przemowy prezydenta, a raczej w znaczeniu bawmy się i świętujmy! Bo 17. maja zaczyna się śniadaniem z lampką szampana, by następnie pójść do centrum miasta obejrzeć dziecięce parady, zjeść lody i hot-dogi (najbardziej norweskie danie), a na koniec uczcić święto narodowe suto zakrapianą imprezą w gronie przyjaciół i rodziny i w tym wszystkim naprawdę nie przeszkadza odświętny, tradycyjny strój.

Dlatego właśnie do podziwiania bunadów najlepszym dniem jest 17. maja. A jest co podziwiać, bo ich różnorodność jest ogromna. Każdy region wykształcił własny wzór stroju, można więc zobaczyć je w wielu wersjach, różniących się kolorem, zdobnictwem, krojem. I nie trzeba w tym celu jeździć po całym kraju - Norwegowie zmieniając miejsce zamieszkania (a robią to często) zabierają tradycyjny bunad ze sobą, ale też często wybierają rodzaj bunadu ze względu na upodobania, a nie pochodzenie.
  
 Jeśli więc chcecie nacieszyć oczy piękną norweską tradycją, to koniecznie odwiedźcie ten kraj 17. maja właśnie. Zapewniam, że nie będziecie się nudzić i to nie tylko ze względu na piękno strojów. A my w tym roku idziemy je podziwiać i cieszyć się tym radosnym dniem w szczególne miejsce. Tak się złożyło, że mieszkamy 1,5 km od budynku, w którym podpisana została świętowana konstytucja. Bunadu oczywiście nie założę, ale mam nadzieję załapać się na parówki!



Pierwsze zdjęcie: 17 maja 2016. Dzięki uprzejmości Marte Ovenberg. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku, będzie mi bardzo miło, jeśli skomentujesz mój tekst. Nawet jeśli się ze mną nie zgadzasz. Jeśli tak jest - bardzo chętnie przeczytam o Twoim punkcie widzenia, ale nie obrażaj, nie mów, że jestem głupia, uderzyłam się w głowę albo rodzice mnie nie kochali.
Enjoy :)