piątek, 4 sierpnia 2017

Za chwilę będę wiedziała wszystko, naprawdę


Pamiętacie jak byliście mali, zaczynaliście podstawówkę i Wasi koledzy z ósmej klasy czy z gimnazjum wydawali Wam się taaacy duzi i taaaacy dorośli? A dwudziestoletnią kuzynkę, która opiekowała się Wami czasem i była już super-dorosła, mogła robić co chce, wszystko wiedziała, a Wy nie mogliście się doczekać aż osiągniecie tak dojrzały wiek? Ja pamiętam doskonale. 


A potem poszliście do gimnazjum i dalej byliście dziećmi, które czasem potrzebują przytulić się do mamy i taty. A po przekroczeniu magicznej granicy dwudziestki nie różniliście się we własnym mniemaniu od szesnastolatka, w głowie takie samo siano, niby możecie robić co chcecie, ale właściwie nie macie pojęcia co to.

Tuż za rogiem czai się moment, w którym naprawdę, ale to naprawdę będę wiedziała już wszystko. Jeszcze trochę i złapię tę wiedzę za rękaw i założę na siebie niczym płaszcz i będę dumnie nosić, wyzbyta z wątpliwości i niepewności. Ona stoi za rogiem i muszę tylko troszkę poczekać, troszkę uzbroić w cierpliwość.

Kiedy byłam małym dzieckiem czekałam aż będę tak duża jak moja siostra, która chodzi do szkoły. Nie mogłam się tego doczekać, w wieku lat mniej więcej czterech dumnie paradując z plecakiem przed Mamą i Babcią i twierdząc, że idę do szkoły. Bo byłam pewna, że jak już będę uczniem to naprawdę, ale to naprawdę będę już wszystko wiedziała. Poszłam i nie wiedziałam.

Potem czekałam na szkołę średnią. Licealiści wydawali mi się tacy dojrzali, tacy mądrzy, tacy obeznani w świecie. Zwłaszcza że do liceum miałam iść do miasta, wielkiego miasta! Jak człowiek chodzi do szkoły, w dodatku SZKOŁY ŚREDNIEJ w tak WIELKIM mieście, to już naprawdę, ale to naprawdę musi wiedzieć wszystko. Poszłam i przez chwilę chyba nawet wydawało mi się, że wiem już wszystko (w końcu miałam całe 16 lat!), ale później, po namyśle stwierdziłam, że nadal nic nie wiem.

No ale zaraz będą studia. Studenci są przecież tacy mądrzy, zaradni, dojrzali. No tacy to już wiedzą wszystko o świecie i życiu. Nie może być inaczej, w końcu to studenci! Więc i ja będę taka mądra i dojrzała, zupełnie jak oni! W dodatku wyprowadzę się z domu do naprawdę wielkiego miasta, bo to w którym uczę się w szkole średniej to jednak nie jest tak wielkie jak myślałam. No, jak już pójdę na studia, a na magisterskie to już w ogóle, to naprawdę, ale to naprawdę będę wszystko wiedziała. Poszłam. Na magisterskie też. I stwierdziłam, zaskoczona, że jednak nadal nic nie wiem.

Ale edukacja edukacją, a przecież są w życiu ważniejsze rzeczy. Rodzina na przykład. Człowiek który ma rodzinę musi wiedzieć wszystko. Taki człowiek to hoho, na pewno nie ma już żadnych wątpliwości, żadne życiowe niepewności nie dręczą go podskórnie. Mąż, żona - to poważna sprawa, żony i mężowie to poważni ludzie. Jak wyjdę za mąż to naprawdę, ale to naprawdę będę wiedziała o życiu wszystko. Wyszłam. I nie wiedziałam.

No ale nie ma się co martwić swoją niewiedzą, w końcu na małżeństwie życie rodzinne się nie kończy. Kiedyś pewnie zechcę mieć dziecko. Zajdę w ciążę. Poza brzuchem urośnie też stan mojej świadomości. Będę stateczna, dojrzała, pewna siebie i pewna tego jak już mądra jestem. Wtedy to już naprawdę, ale to naprawdę będę wiedziała wszystko o życiu, świecie, a już na pewno o ciąży. Zaszłam. Ba, nawet większość mam już za sobą. Ale nadal nic nie wiem.

Co tam ciąża, teraz sobie myślę. Brzuch mi trochę urósł, trochę trudniej mi się poruszać, może trochę częściej bywam u lekarza i trochę więcej czytam poradników i artykułów dotyczących porodu i dzieci (czytam, bo jednak okazało się że nadal nic nie wiem). Jakby to miało wpłynąć na stan mojej wiedzy o świecie i życiu? Ciąża to pikuś. Poród to będzie coś! A później będę matką! Z dzieckiem! Widzieliście kiedyś matkę z dzieckiem? Przecież one wyglądają i zachowują się tak, że człowiek nie ma najmniejszej nawet wątpliwości, że taka matka z dzieckiem to wie już wszystko! Matki są takie dojrzałe i świadome, pewne siebie, pewne swojej wiedzy o życiu i umiejętności, takie matki to dopiero mają życie! Żadnych wątpliwości, niepewności dręczących ich po nocach! No, jak już wydam to dziecię na świat i zostanę matką to już naprawdę, ale to naprawdę będę wiedziała wszystko o świecie i życiu. Naprawdę!


***
Zgodnie z zasadami internetów, nie wypada mi dłużej trzymać w tajemnicy faktu, że Pan i Pani Ka wkrótce mają stać się Mamą i Tatą Ka. Z tej okazji wypadałoby zapowiedzieć mały rebranding, a przynajmniej rozszerzenie tematyki o dział "Pieces of parenting".

Tak się jednak nie stanie. To nie będzie blog parentingowy. Może coś tam skrobnę na ten temat od czasu do czasu, ale raczej mniej niż więcej. No chyba, że coś mi padnie na mózg jak już pojawi się na świecie Małe Ka i stwierdzę, że ja już naprawdę, ale to naprawdę wszystko wiem, wszystkie rozumy zostały pozjadane, a Wy naprawdę, ale to naprawdę nie powinniście mieć wątpliwości i z pokorą przyjmować światłość mego doświadczenia rodzicielskiego, zdobywanego w pocie czoła, przez lata pracy i dziesiątki wychowanych dzieci. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku, będzie mi bardzo miło, jeśli skomentujesz mój tekst. Nawet jeśli się ze mną nie zgadzasz. Jeśli tak jest - bardzo chętnie przeczytam o Twoim punkcie widzenia, ale nie obrażaj, nie mów, że jestem głupia, uderzyłam się w głowę albo rodzice mnie nie kochali.
Enjoy :)